dzien rozpoczelismy od zalatania gumy w wulkanizacji (bedziemy jezdzic na zapasowym), a potem obiecalismy sobie, ze wiecej juz nie damy sie oszukac w wulkanizacji;-)
Poranne zwiedzanie (czyli ok. 11:00) rozpoczelismy od Sevanavank czyli zespolu klasztorow na polwyspie na jeziorze sevan - ponoc kiedys to byla wyspa, ale na skutek dzialan irygacyjnych stalinowskiego zsrr poziom wody opadl o 30 metrow, a wyspa stala sie polwyspem. Przy okazji wyciagnieto wiele zabytkowych przedmiotow.
Sevan zachwyca przede wszystkim kolorem. W zaleznosci od pogody (a my mielismy naprawde zmienna) jezioro mieni sie od turkusow do granatow i czerni.
Potem - wyborna trasa wzdluz wybrzeza jeziora i konsumpcja przydroznych przysmakow (nie tak jak u nas grzybow i jagod). Nabylismy w drodze kupna na przyklad: orzechy wloskie zalane w soku z winogron (takim jak kisiel), wedzone pstragi z sevana czy jakis kwasny sok z dziwnych zoltych jagod. Hitem (to jeszcze z dni poprzednich byl syrop z tak mi sie wydaje - glogu).
Nasza zapasowa opona o dziwo wytrzymywala i wytrzymala nawet przelecz w malym kaukazie, na wysokosci rysow (tak okolo).
POotem skierowalismy sie do Jermuk slynacego z mineralnych i cieplych zrodel. Francja ma vichy, my - krynice, Gruzja - Borjomi, a Ormianie wlasnie Jermuk. Miasto jest fajnie polozone, co oznacza, ze trzeba jechac serpentyna za serpentyna. Na ostatnie 30 kilometrow przed miastem na kazde4j rogatce, zakrecie, widocznym punkcie stala policja. Okazalo sie ze ich prezydent wjechal kawalkada jakies 15 minut po nas. To sie nazywa wyczucie.
Jako, ze do miasta trafilismy wieczorem, a cieple zrodla byly tylko w drogich hotelach i to dopiero rano nxt day (w cenie ok 30 zl za 5 minut) zdecydfowalismy pojechac do yegegnadzor. Qn znalazl jednak taksowkarza, ktory zaproponowal dojazd do cieplych zrodel z gejzerem w srodku gor. Jako ze cena byla calkowicie dobra zgodzilismy sie (choc przyznam, ze przez moment zastanawialem sie - a moze by tam podjechac naszym vito). 5 minut pozniej taksiarz byl juz swoim nowiutenkim uazem na placu glownym a my z reczniczkami spakowani ladowalismy sie do srodka.
Trudno opisac ten przejazd, bo on sam w sobie okazal sie atrakcja. W nocy, po gorach, z nachyleniem takim, ze myslelismy ze uaz sie przewroci, forsujac kilkukrotnie rzeki o glebokosci wiekszej niz pol metra. Czysty czad. Na miejscu w gejzerze, przy oswietleniu reflektorow uaza zazylismy kapieli. Powietrze mialo moze z 8 stopni celsiusza, a woda okazala sie nie byc az tak ciepla, jak mowil drajwer, ale to nic. I tak bylo rewelacyjnie.
Potem powrot do yegeghnadzor i tam nocleg w okropnym hotelu, ale w ljuks apartmanie (standard apartamentu byl mniej wiecej akademikowy, a normalnych pokoi - minus 5 gwiazdek).