dzien krotki i duzo w podrozy.
Rano z Maja wybralismy sie do klasztoru Noravank - pieknie polozonego nad wawozem, wrocilismy i zgarnelismy reszte.
Potem na polnocny zachod pod samiuckim araratem (ktorego w ogole nie bylo widac), do klasztoru Khor Virap, ktory jest bajecznie usytuowany pod araratem. Jednak my nie mielismy bajki - gora pokazala nam srodkowy palec.
Powrocilismy zatem do Erewania zgarniajac dwojke polakow, poszlismy z nimi na kaukazkie zarcie do knajpy (po prostu rewelacja) i spotkalismy sie z ormianinem spotkanym na meczu.
Wieczorem mielismy pociag do Tbilisi. I to jest osobna historia. Jedno co mozna poradzic - uwaga na morelowy samogon;-) i zamkniete przez 1,5 h toalety i drzwi na zewnatrz wagonow na granicy.Jedno jest pewne - ostatecznie dalismy rade.
Aha - samochod oddany bez zastrzezen heheh.