Do Batumi pojechalismy nocnym pociagiem (wiadomo - podroz i nocleg w jednym). Pociag bardzo fajny, choc trzeba uwazac na zlodziei usypiaczy. Niestety to przykre doswiadczenie spotkalo czesc z naszej grupki, a lupem padl jeden zegarek.
Batumi to kwintesencja kiczu, ale w dziwny sposob tutaj kicz wlasnie pasuje. Palmy podswietlone na zielono, domy na rozowo. fontanny, wodotryski...
Kurort zadziwiajaco zadbany. Takie Burgas w Bulgarii jest jakies 15 lat za Batumi. Jest wiele hoteli, ktore sa w budowie np. Radison SAS, a wiele innych luksusowych jak Sheraton, Kempinsaki czy Mariott juz stoi. My znalezlismy polecona przez napotkanych w pociagu do Tbilisi polakow - kwatere prywatna - 150 metrow od morza. Mariott to to nie byl, ale zle rowniez nie bylo.
Caly dzien byczylismy sie ile wlezie korzystajac z nieprawdopodobnej jak na ta pore roku pogody - ok. 28 stopni celsiusza i pelne slonce.